Novalja to kolejne miasteczko na wyspie. To właśnie w nim znajdował się nasz camping. Choć nie jesteśmy pasjonatami stacjonarnego sposobu spędzania wakacji, to muszę przyznać, że to bardzo fajne miejsce, szczególnie dla rodzin z dziećmi. Camping jest olbrzymi, zbudowany wzdłuż zatoki, więc posiada wystarczająco długą plażę, aby nie leżeć "koc koło koca". Plaża jest kawałkami kamienista, kawałkami skalista, miejscami wyłożona płytami, czyli co kto lubi. Cały ośrodek położony jest w gęstym lesie, a domki mają klimatyzację, więc upału nie ma się co obawiać. Sporo tam asfaltowych alejek, polecam wzięcie rowerów, rolek, hulajnogi, autek z akumulatorem itd. Ponadto camping posiada naprawdę odjazdowy plac zabaw, składający się z czterech kompleksów ze zjeżdżalniami i innymi atrakcjami odpowiednimi dla maluchów od 1,5 do 4 lat. Starsze się trochę na nim nudzą, a młodsze to wiadomo-z mamusią za rączkę. Nasza Ola spędzała tam większość czasu bo z plaży się ewakuowała po pół godzinie. Windsurfing możliwy tylko w okresie wiatrów Bora, choć jego kierunek od lądu i wyjątkowo mocne uderzenia szkwałów chwilami przerażają. Za to w sezonie zdaje się, że flauta nie pozwala na tego typu szaleństwa, pozostaje kajaczek. Na końcu campingu jest jaszcze miejsce ze zwierzątkami do głaskania: osioł, 2 kucyki, konie, gąska Balbinka i dwie amerykańskie świnie (wyjątkowe pieszczochy).