Ł: Dzisiejszy trekking rozpoczęliśmy bardzo wcześnie, już o 4.45. Godzinę wymyślił przewodnik, bo chciał być w domu jak najwcześniej. Sami ruszylibyśmy pewnie koło 6-7. Po czasie musimy przyznać, że to dobra pora, tym bardziej że o 4 robi się w schronisku ruch i wiele byśmy nie naspali. Całe podejście robi się w związku z tym po ciemku, ale skoro jest przewodnik to nikt nie musi trasy pilnować. Samemu po ciemku byłoby słabo, zwłaszcza, że tuż za schroniskiem zaczyna się stromy kawałek po wielkich głazach i na nich łatwo zboczyć.
Co prawda nie ma wtedy widoków, ale te można obejrzeć schodząc, bo idzie się tą samą (jedyną) trasą. Jest ostro pod górkę (1000m przewyższenia na 3km), tlenu z każdym krokiem mniej, co sprawy nie ułatwia, ale szczerze mówiąc… myślałem, że będzie trudniej. Na wysokości 4000m góry i my razem z nimi, zaczęły kąpać się w słonecznym blasku. Temperatura 40 stopni niższa niż w Marrakeszu, fajne :) Aż żal wracać na dół.
Toubkal 4167mnpm jest nasz !!! Bilans dzisiejszego dnia: 20km, 1000m w górę, 2500m w dół.