Ł: Dzisiaj trochę dalszy wypad do Karlstad i nad jezioro Vänern. Samo miasto, założone przez Karola IX nie ma w sobie niczego oszałamiającego, choć jego położenie na rozwidleniu rzeki Klar (która uchodzi do jeziora całkiem okazałą deltą) ma pewien potencjał. Mnie chyba najbardziej spodobał się stary kamienny most, Oli akwarele w muzeum Larsa Lerina, a wszystkim XIX-wieczne kamieniczki nad rzeką.
Natomiast jezioro Vänern to przepiękny, śródlądowy kawał wody o powierzchni 5650km² stanowiący największy słodkowodny akwen cywilizowanej Europy. Nie jest to nasza pierwsza wizyta nad jego brzegiem, byliśmy tu już pięć lat temu (tuż po wyborach prezydenckich). Polecamy półwyspy na południe i zachód od miasta oraz otaczające je wysepki. Tak wtedy jak i teraz uspokoiliśmy skołatane nerwy spacerując po szkierowym wybrzeżu i delektując się widoczkami, które miejscami bardzo mocno przypominały nam Alandy. Dziwna sprawa z tą nazwą jeziora - szwedzki Vänern (przyjaciel) na polskich mapach zastąpiony został Wenerem… Strasznie zakaźnie to brzmi.