A: Zwiedzanie Santiago de Compostella zaplanowaliśmy jak zwykle na niedzielę, z powodu łatwiejszego i darmowego parkowania. Nie da się nie zauważyć, że miasto jest celem wielu pielgrzymek, podobnie jak nasza Częstochowa. Tradycja pielgrzymkowa Santiago sięga X w., kiedy to zbudowano słynną katedrę (mniej więcej, bo budowa trwała ok 200 lat) a celem pielgrzymek jest grób apostoła Jakuba Starszego, który ma znajdować się w środku. Z grobem św. Jakuba wiąże się też historia nazwy miasta. W IX w. pewien pustelnik miał wizję, że na pole spada deszcz gwiazd i to cudowne zdarzenie miało wskazać miejsce pochówku Jakuba Starszego. Apostoł ten był szczególnie czczony w tej części Hiszpanii, bo za życia zajmował się ewangelizacją miejscowej ludności. Z łaciny Campus Stellae czyli Pole Gwiazd i Santiago czyli Jakub. Jako, że był to czas panowania niezwykle religijnego króla Alfonsa II, zlecił budowę katedry i tym sposobem maleńka wioska rybacka stała się wielkim ośrodkiem pielgrzymkowym, znanym nie tylko Hiszpanom. Katedra robi wrażenie. Jest jedną z największych z czasów średniowiecza i bardzo bogato zdobiona. Na ołtarzu jest posąg św. Jakuba, ale jego grobowiec umieszczony jest w podziemiach. Ciekawostką jest znak muszli przegrzebka, który pokazuje drogę pielgrzymom. Symbol ten ma swoje korzenie już w średniowieczu. Posiadacze muszli (zwanej też muszlą św. Jakuba) byli rozpoznawani jako ci którzy już pielgrzymkę zakończyli. Trzeba też pamiętać, że Santiago jest nie tylko miejscem kultu, ale też największym w tym rejonie ośrodkiem akademickim. Sporo tu więc studentów i zwykłych turystów, a co za tym idzie nie zabraknie innych atrakcji. Z typowych potraw dla kuchni galicyjskiej warte polecenia są empanady (jedliśmy na lunch codziennie) ośmiornice w różnym wydaniu, Pimientos de Padron (małe zielone papryczki smażone z solą morską) i Tarta de Santiago czyli migdałowe ciasto (strasznie słodkie).