Ł: Wczorajszy dzień mocno nas rozczarował. W planie był widowiskowy wąwóz Rio Homem, którym mieliśmy póść w górę rzeki, a jeśli starczy sił, to zaatakować również górujący nad nim Pico da Nevosa. Ale całe plany skończyły się przy szlabanie z tabliczkami „Acceso Prohibido” i „Proteccion Total”. Kompletnie nie rozumiem jak można na głucho zamknąć popularny szlak…
Dzisiaj na odmianę miłe zaskoczenie. Planowaliśmy wspiąć się na Moa 629mnpm, który jest chyba najwyższym szczytem w okolicy, a stojąc nad samym brzegiem robi wrażenie potężnej góry. Ale nastawiliśmy się, że to będzie trawiasty kopiec, jak wszystkie inne góry w okolicy, a jedyną ciekawą rzeczą będzie widok z góry na wybrzeże, cyple i zatoki, Tymczasem Moa jest zupełnie z innej bajki. Jest piękna! Bardzo ciekawe formacje skalne, pokryte żółto-fioletowo-zielonymi kobiercami roślin i przystrojone pniami suchych drzew robiły niesamowite wrażenie. Widok z góry to tylko wisienka na torcie. To był naprawdę bardzo miły trekking.
W okolicy znaleźliśmy też dwa widowiskowe wodospady i liczne horrea, w tym największe (najdłuższe) w Galicji Horreo de Lira. Ciekawa sprawa z tymi spichlerzami. To, że stoją prawie przy co piątym domu, przyjęliśmy już za normę. Ale czasem zdarza się jakieś zadziwiające zawirowanie. Na przykład przy 2 domach stoi 5 horreów…. Albo horreo jest jak przerośnięta stonoga i podpiera się na 22 parach nóg, a nie na 4-5 jak zwykle.