Ł: Droga na najwyższy szczyt Finlandii wydawała się prosta i łatwa. Małe przewyższenie, krótki dystans, raptem dwa srtomsze podejścia. Tylko dlaczego nawigacja pokazuje 5 godzin na niecałe 7km?
Ruszyłem 6.30, bo jeśli faktycznie to jest 5 godzin w górę to pewnie tam i z powrotem z 9, a dnia szkoda. To był błąd – gdybym wyszedł 2 godziny później trafiłbym na bardziej słoneczną pogodę. Początek trasy to 1,5km pastwiska i zaraz po tym relaksie bardzo ostre podejście po wielkich niezbyt stabilnych kamorach. Nie wiem jakim cudem to wszystko się trzymało, a nie spadło na dół wielką lawiną mielącą wszystko łącznie ze mną. Potem było już łagodniej, ale skalne rumowisko nie skończyło się ani na chwilę przez całą trasę. Po 2,5 godziny dotarłem do norweskiego wierzchołka Halti. Drogę znaczyły kamienne kopczyki, ale w sumie to tylko wytyczały kierunek, bo rzekoma ścieżka niczym nie różniła się od reszty terenu i próżno było jej wypatrywać. Raz miałem chwilę mocnego zwątpienia, bo jedna chmura oparła się o górę, zrobiło się niemiłosiernie zimno, widoczność spadła do 20m i straciłem wszystkie punkty orientacyjne. Zostałem na środku skalnego rumowiska z kropką na GPSie. Noooo, ale taka kropka to nie byle co, kiedyś tego nie było.
Ruszyłem dalej i po 20min odzyskałem widoczność, a na przełęczy między wierzchołkami Halti nawet rozpieszczało mnie słońce. Kamienne kopczyki znikły zupełnie, ale drugi szczyt wyznaczał kierunek, Po kolejnej godzinie stanąłem na dachu Finlandii. Hura !!!
W powrotnej drodze odpuściłem pierwszą część szlaku, bo skoro i tak nie widać różnic to czemu nie walić przez to rumowisko na rympał, najkrótszą drogą. Wyznaczyłem prostą do parkingu i w drogę. O dziwo, początkowo zacząłem mijać jakieś kamienne kopczyki, ale szybko znikły. 2 godz i 40 minut później zapukałem do kampera :) Halti jest mój !
Jeszcze kilka wskazówek technicznych: na parking pod Halti prowadzi 20km szutrowej drogi, bardzo przyzwoitej (poza kilkoma odcinkami), bez problemu osiągalnej zwykłym autem. Po drodze mija się mniejsze i większe wodospady oraz owce, też mniejsze i większe. W połowie drogi warto sobie zrobić przerwę, przejść 1,5km i zobaczyć Gorsa Bridge. Most jak most, ale przepaść pod nim i spadające w nią wodospady to jest coś !