A: Dzisiejszy dzień zaczął się pechowo dla mnie. Prom do Helsinek mieliśmy o 6 rano więc wstaliśmy o nieludzkiej porze 4:3O (bo check-in godzinę wcześniej) i z pośpiechu, wychodząc z campera, spadłam z ostatniego schodka tak nieszczęśliwie, że skręciłam kostkę. Masakra! Początek wyjazdu z planami trekkingowymi! Na razie kuleję z obrzękniętą kostką, ale łudzę się, że będzie lepiej. Łukasz kazał mi moczyć nogę w wiaderku z zimną wodą z jeziora.
Cały dzień pniemy się w górę wzdłuż rosyjskiej granicy. Po drodze wypoczywaliśmy nad jeziorkami. Trzeba przyznać, że miejsc do zatrzymania się camperem na dziko jest tu całe mnóstwo, zagospodarowane do super wypoczynku na łonie natury, z sanitariatami, chatami grillowymi wraz z wyposażeniem, jak na razie puste, więc wszystko jest dla nas, a do tego cisza, spokój i śpiew ptaków. Po drodze w ramach odpoczynku zwiedziliśmy Parikkalan Patsaspuisto. Jest to dość mała przestrzeń ogrodowa wypełniona przedziwnymi rzeźbami Veijo Ronkkomena. Tworzył je przez ok. 5O lat. Większość rzeźb przedstawia mężczyzn ćwiczących jogę, ale są też inne postaci, a nawet zwierzęta. Wiele rzeźb ma w ustach sztuczne szczęki, wygląda to naprawdę dziwnie. Z opisów wynika, że artysta nie potrafił odnaleźć się w naszym świecie, ale przez swoją twórczość zaprasza innych do swojego. W sumie było ciekawie, polecam. Śpimy nad jeziorem, grill już zrobiony i skonsumowany. Jest pięknie...