Ł: Wybierając się na wakacje każdy ma nadzieję na piękną i słoneczną pogodę..Mieliśmy i my, i taką właśnie pogodę mamy. Dodatkowo planując pobyt w Górach Skalistych marzyliśmy o bezwietrznej pogodzie, bo tutejsze szczyty najpiękniej wyglądają odbite w gładkich jeziorach. No i wiatru nie ma! Czyli co, pełnia szczęścia? Nie, pech na całego!
Wczesnym rankiem, w pięknej słonecznej pogodzie, wjechaliśmy do Glacier National Park przy niemal zerowej widoczności. To znaczy drogę i las było doskonale widać, ale trudno było się domyślić, że jesteśmy w górach. O ile wczoraj jeszcze mieliśmy wątpliwości co do natury owej mgły, to dzisiaj wyraźny zapach dymu rozwiewał wszelkie wątpliwości.
Plan zakładał próbę zdobycia Mt. Sir Donald 3284mnpm, a przynajmniej dojście tak wysoko jak to będzie jeszcze przyjemne i bezpieczne i obejrzenie z tej perspektywy sąsiednich trzytysięczników oraz okolicznych lodowców. Miałem jeszcze cień nadziei, że dym jest nisko i wraz z wysokością widoczność się poprawi i będziemy oglądać szarą chmurę w dole, jak to często w górach bywa. Zwłaszcza gdy zimą patrzy się w dół na Zakopane…
Ale po wyjściu ponad granicę lasu stało się jasne, że czas na radykalną zmianę planów. Nawet gdybyśmy weszli na Mt. Sir Donald, to widzielibyśmy najwyżej siebie. Jeśli chcemy zobaczyć lodowiec to musimy na nim stanąć. Ruszyliśmy w kierunku Great Glacier, ale dotarliśmy tylko w okolicę wypływającego z niego wodospadu, bo dalsza droga była mocno wymagająca, w płucach brakowało powietrza, oczy szczypały, a dzisiejsze widoki absolutnie nie rekompensowały ryzyka. Poprzestaliśmy na podziwianiu tego co w zasięgu kilkudziesięciu czy kilkuset metrów, czyli rzek, strumieni i wodospadów. Też było pięknie. Dopiero cyfrowa obróbka zdjęć (a właściwie ich ordynarne przekontrastowanie) pozwoliło na wyciągnięcie zza szarej zasłony górskich kształtów. Mogliśmy sobie je więc wieczorem w domu obejrzeć ;)
Nie widzieliśmy natomiast żadnego przedstawiciela tutejszej fauny mimo, że to królestwo niedźwiedzi o czym przypominają informacje przy każdym parkingu. Nie żebym marzył o spotkaniu grizzly na szlaku, no ale taki miły, łowiący ryby albo jedzący jagódki na drugim brzegu rzeki to mógłby być :)))