Ł: Po wielu godzinach bezproblemowego lotu niemieckimi liniami dotarliśmy na miejsce tzn. do Kanady. Trasa przelotu przebiegała nieco bardziej na północ niż to pierwotnie zaplanowano, bo pilot omijał jakieś fronty. Lecieliśmy więc ciut dłużej, ale za to dostaliśmy rekompensatę w postaci fantastycznych widoków kolejno na Szetlandy, Wyspy Owcze, Islandię i Grenlandię, które fantastycznie prezentowały się w kamerach Dreamlinera. W pierwotnym planie miała być pod nami tylko Grenlandia – trzeba przyznać, że to miła i uczciwa zamiana.
Dzień aklimatyzacji spędzamy z naszą dawno niewidzianą rodziną, spacerek nad Lake Ontario, rzut oka na okolicę i jakiś niezbyt stary zabytek upamiętniający bitwę z Amerykanami oraz długie, długie rozmowy. Jest bardzo miło.
Tylko jet-leg szarpie mi ręką zamiast nogą. Dziwne.