A: Na koniec zostawiliśmy sobie sport na basenie oraz byczenie się na plaży. Nie ma zdjęć, bo to nic ciekawego. W dzień odlotu pojechaliśmy do Sevilli, którą już dwa razy zwiedzaliśmy, ale ponieważ Ola nie pamięta, więc pokazaliśmy jej z grubsza parę ładniejszych miejsc. Na zwiedzanie poświęciliśmy tylko 2 godziny, bo resztę, do odlotu samolotu, spędziliśmy z naszymi Hiszpanami, którzy zaprosili nas na tapas do najstarszej w Sevilli knajpki - El Rinconcillo. Spędziliśmy z nimi bardzo miłe chwile. Zawsze uważaliśmy, że rozmowy z lokalsami są niezwykle ciekawe i zdecydowanie kształcące.
Podsumowując wyjazd muszę stwierdzić, że nie sądziłam, że ktokolwiek będzie czytał naszą relację. To tylko krótki wypad, w miejsce gdzie większość geoblogowiczów już była i oczywiście nie umywa się do ciekawych wpisów i fotek z dalekowschodnich, czy połudiowoamerykańskich wojaży. Tym bardziej jest nam miło, że Marianka do nas zaglądała i nawet komentowała:)
Muszę przyznać, że nasze wakacyjne preludium wydaje nam się bardzo udane. Dużo ruchu, przyjemne temperatury, oszałamiające widoki klifów i małych zatoczek z plażami, urocze miasteczka, próbowanie portugalskiej kuchni oraz cisza i spokój. To ostatnie to pewnie dlatego, że przed sezonem, ale gdyby ktoś szukał inspiracji na krótki wypad na początku czerwca to szczerze polecam.