A:Dziś postanowiliśmy pojechać na wybrzeże i obejrzeć słynne różowe jezioro. Takich cudów natury jest kilka na świecie, więc jesteśmy podekscytowani możliwością zobaczenia jednego z nich. Czytałam, że najlepiej wyeksponowany kolor różowy jest po pochmurnym dniu [to nie dzisiaj] o wschodzie lub zachodzie słońca, kiedy dodatkowo niebo jest różowawe. Nam jednak pasowało pojechać tam koło południa i całe szczęścię, ale o tym potem. Różowość jeziora widać z daleka i trudno je przeoczyć. Zatrzymaliśmy się nieopodal [z parkowaniem w Hiszpanii nie ma żadnych problemów] i podążyliśmy ścieżką w stronę wody. Nie wyglądało to dobrze, bo choć ścieżka była wyraźna, to przed jeziorem widzieliśmy siatkę odgradzającą. Kiedy jednak podeszliśmy do niej okazało się, że jest w niej wycięta dziura wielkości człowieka, więc uznaliśmy, że wolno nam tam wejść. Innych ludzi brak. Kolor obłędny, do tego brzeg pokryty pięknymi formacjami solnymi, trochę podobnymi do tych nad Morzem Martwym, ale tym razem w zestawieniu z różem. Wygląda to niesamowicie! Kolor jezioro zawdzięcza glonom z dużą zawartością czerwonego barwnika [betakaroten] i na dodatek bakteriom, które również produkują czerwony barwnik. O dziwo w tak olbrzymim zasoleniu żyją w jeziorze liczne skorupiaki, na które polują flamingi. Niestety nam się nie udało spotkać ani jednego z tych pięknych ptaków, postanowiśmy więc tu wrócić na zachód słońca, spodziewając się jeszcze intensywniejszego koloru wody. Po trzygodzinnych kąpielach słonecznych i morskich na plaży w pobliżu Cartageny, wróciliśmy nad jezioro. Tu jednak spotkało nas wielkie rozczarownie. Nie dość, że flamingów dalej nie było, to jeszcze w dodatku jezioro zamiast różowe, wydawało się zwyczjnie niebieskie. Co ci ludzie wypisują w tych internetach! Jakbyśmy pojechali tylko wieczorem to myślelibyśmy, że jezioro wcale nie jest różowe! Jestem zbulwersowana ;)