Ł:Dwa najbliższe dni postanowiliśmy spędzić na terenie Parku Narodowego Sierras de Cazorla. Okolica to góry, rzeki j jeziora. Idealne tereny trekkingowe, ale ze względu na porę roku jakby nieużywane. My postanowiliśmy jednak je wykorzystać, a spacer doliną rzeczną wydawał się optymalnym rozwiązaniem na upał. Byli też inni, którzy tak pomyśleli, ale dało się ich policzyć na jednej ręce, no, może na dwóch.
Na pierwszy ogień poszła dolina Rio Borosa, najpopularniejsza. Początek trasy przypomina deptaczek w Ciechocinku i ewidentnie jest przygotowany dla tych, którzy na oglądanie rzeki wybrali się w klapkach. Po 2km zaczyna się ciekawiej, klapeczki odpadają, a trasa wiedzie wśród bystrzy i wodospadów, a wszystko skąpane jest w słońcu i zapachu świeżych fig, a cykady dają wyjątkowy popis. Końcówka trasy trochę zepsuła naszą koncepcję oszczędzającego trekkingu, bo rzeka mocno zaczęła zmieniać orientację na pionową i łączne przewyższenie osiągnęło 92Om.
A:Na dwudniową wyprawę wybraliśmy się o 7 rano, czyli wraz ze wschodzącym słońcem. Podczas drogi widzieliśmy mnóstwo uroczych, kicających króliczków, których nigdy podczas gorącego dnia nie widać. To było dla nas ciekawe odkrycie. Na miejscu temperatura nie wydawała się zabójcza, ot jakieś 26 stopni. Jednak w czasie wędrówki, pomimo sporych kawałków w cieniu, dało się odczuć działanie hiszpańskiego słońca. Trasa im dalej tym była piękniejsza. Njalepsze kawałki były poprowadzone drewnianymi pomostami przytwierdzonymi do skały. Mieliśmy dojść do jeziora, z którego wypływał spektakularny wodospad i obiecywaliśmy sobie upajającą kąpiel. Końcowka trasy była typowym górskim szlakiem [niezbyt wymagającym, ale jednak upał...] Niestety, jezioro okazało się niezdatne do kąpieli. Po pierwsze lodowate, po drugie bardzo głębokie, co łącznie się słabo komponowało. W moim odczuciu wyprawę można było zakończyć pod wodospadem, choć przyznaję, że przejście przez dwa skalne tunele było ciekawym przeżyciem. Po pierwsze miło chłodziło, po drugie poczuliśmy się jak w domu :] Cała wyprawa była dla mnie i Oli bardzo męcząca: 21 km w gorący dzień. Ale widoki fantastyczne i wrażenia zupełnie niepodobne do tego czego większość spodziewa się po Hiszpanii. Dla nas jednak udane wakacje to takie, w których mamy i góry i morze, bo dlaczego niby mielibyśmy wybierać co wolimy?