A: W ramach odpoczynku od podróży zatrzymaliśmy się w Norymberdze, którą zwiedzaliśmy ponad 2O lat temu, ale oczywiście bez dzieci. Samo miasto nie wiedzieć czemu Niemcy porównują do Krakowa, ale... gdzie mu tam do naszego pięknego miasta. Pierwsze wzmianki o Norymberdze pojawiają się w XI wieku, ale jego rozkwit przypada na XIV i XV wiek. Miasto prezentuje się bardzo ładnie, ale efekt psuje trochę świadomość, że z końcem wojny zostało w 9O % zniszczone przez bombardowanie anglików i amerykanów, więc prawie wszystko co oglądamy to rekonstrukcja. W katedrze, którą zbudowano w XIII wieku widać co nieco działalności naszego Wita Stwosza. Z ciekawostek, w Norymberdze prężnie działała w średniowieczu drukarnia i tam właśnie wydrukowano najbardziej znane dzieło Mikołaja Kopernika. Po 4 godzinach uznaliśmy, że zobaczyliśmy wszystko to co najciekawsze. Oli najbardziej się spodobała pewna fontanna, więc mamy z niej sporo fotek. W międzyczasie wybraliśmy się do pizzerii, co nie byłoby niczym niezwykłym, ale po 3 tygodniach spędzonych w Bretanii było dla nas pewną atrakcją. Powód? Otóż we Francji nie da się zjeść obiadu przed godziną 18, a dla nas to niestety za późno. Dlatego nasza młodzież niezwykle się ożywiła, gdy zobaczyli, że w Niemczech ludzie jedzą obiad w restauracjach już o 13! Poza tym Nikodem wykorzystał przepis, że tutaj młodzież w wieku 16 lat może zamówić sobie piwo i jako, że już dawno przekroczył ten wiek, natychmiast skorzystał i z pewnego rodzaju dumą zamówił sobie piwo do pizzy. Cóż...