Ł: Plan na dzień dzisiejszy, oprócz ciągnięcia smugi na wschód oczywiście, to dwie rzeki: Marna i Saara.
A więc kolejno. Sama rzeka raczej marna. Jej dolina też. Ciekawie zaczyna się dopiero na jej brzegach. Całą okolicę porasta winorośl, a region jest stolicą wina z bąbelkami. Nie da się o tym zapomnieć, bo dosłownie co 1OOm stoi tabliczka, która odświeża pamięć. Mijane wioski są raczej schludne, ale bogactwa nie widać, choć to właśnie tu odwalana jest największa część pracy. Na ulicach uwijają się liczne maszyny na długich nogach, które do czegoś tam służą.
Za to bogactwo wręcz kipi w Epernay. Miasteczko jest może wielkości Wadowic, ale to tu robi się znane na całym świecie Dom Perignon. A więc każdy hotelik musi przypominać zameczek, a każdy napis ociekać złotem.
Za to zakole Saary to naprawdę coś. Rzeka robi niesamowite wrażenie, zawracając wąskim łukiem o pełne 18O stopni. To wszystko w głębokiej dolinie, w otoczeniu skał i lasów i do tego z fajnym punktem widokowym. Jako przerwę w podróży, każdemu polecam.