Ł: Dzisiaj typowo rekreacyjny dzień, a zapowiadało się marnie.
Całą noc mocno wiało, a rano obudziła nas gwałtowna ulewa, która trwała jakieś... 2O sekund. No, może przesadziłem... 3O.
Potem wiatr trochę ucichł i choć niebo pokrywały chmury, to jednak widać już było na nim liczne błękitne wyspy. Dzień rozpoczęliśmy od spaceru po plaży, ale fantastyczne fale i poprawiająca się aura zachęciła nas do wskoczenia w pianki. Mistrzami nie jesteśmy, ale kilka imponujących ślizgów udało nam się złapać.
Woda koszmarnie zimna, ale to tylko na początku. Potem ręce i stopy drewniały, a po plecach lał się pot. Co nie zmienia faktu, że z wody wyszliśmy na wpół zahibernowani.
Na szczęście słońce już na dobre zagościło na niebie i po dłuższym czasie wróciliśmy do prawidłowej ciepłoty.
Potem to już lajtowa rekreacja, bezowocne rybobranie i wieczorny spacer, na którym spotkaliśmy mewę, która robiła jaskółkę. Śpimy na wydmach, przy samej plaży.