A: Dziś spaliśmy w fantastycznym miejscu. Na klifie Oppidum de Cléden-Cap-Sizun poprzecinanym wzdłuż i wszerz ścieżkami, znaleźliśmy polankę w sam raz na nasz kamper z malutkim ogródkiem. Ogródek wykorzystaliśmy do czytania książek w promieniach zachodzącego słońca. Rano obudził nas deszcz bębniący o dach. Gniliśmy w łóżkach aż do 1O aż przestało padać i zaraz po śniadaniu ruszyliśmy wzdłóż klifów. Widoki naprawdę piękne, bardzo nam było szkoda, że nie możemy ich podziwiać w słońcu. Początkowo wydawało się, że z czasem doczekamy się lepszej pogody i nawet wstrzymaliśmy się z fotografowaniem, ale w końcu straciliśmy nadzieję. Właściwie spacer był bardzo fajny, a widoki super. Po około czterogodzinnej wędrówce wróciliśmy do kampera i przy samych schodkach zaczęło kropić. Postanowiliśmy czas niepogody wykorzystać na obiad i dojazd do nowego miejsca. Okazało się, że słońce tego dnia nie wyszło wcale i pada już do samej nocy. To dopiero drugi deszczowy dzień jaki nam się trafił na dwa tygodnie, w dodatku wykorzystaliśmy na spacer okienko pogodowe, więc chyba nie wypada narzekać. Ale humory mamy trochę skisłe, bo myśleliśmy, że sobie zrobimy wieczorem grilla. No cóż... może jutro.