A: Od rana deszcz, chwilę słońca i znowu. Całą drogę do Rouen polewało nam kamper obficie, a nad miastem wisiały gęste, sine chmury, które jeszcze coś tam z siebie wyciskały, ale widać było, że woda im się kończy. Wreszcie wyszło słońce, które według prognozy miało zagościć na dobre, więc ruszyliśmy na zwiedzanie. Rouen jest pięknym miastem! Ma kilka naprawdę widowiskowych katedr. Jedną z nich, pod wezwaniem NMP, zwiedziliśmy bardzo dokładnie przeczekując burzę, która mimo obietnic meteorologów nas dopadła. To piękna XIIwieczna budowla, bardzo surowa w środku i niezwykle ozdobna z zewnątrz. W katedrze zbulwersował nas kram z badziewiem, umieszczony z boku ołtarza. Prowadziła go zakonnica i sprzedawała na nim zadziwiające pamiątki (między innymi babuszki , piszczałki i gliniane koguciki) czyli typowy obrazek z naszych odpustów. Ale żeby w takiej katedrze? W środku?! Najbardziej fascynowały nas powykrzywiane kamieniczki w stylu normandzkim. Niektóre podobno mają nawet 500 lat! Na jednej z uliczek natknęliśmy się na bramę z widowiskowym zegarem astronomicznym z XV w. Czas pokazuje złota wskazówka zakończona owieczką. Przepiękny! Całe Rouen nas zachwyciło, szczerze polecamy!