A: Dziś postanowiliśmy zwiedzić Luksemburg. Po pierwsze staramy się urozmaicać podróż do Bretanii, po drugie Ola lubi zwiedzać i fotografować miasta i po trzecie - najważniejsze - dzieci nigdy nie były w Luksemburgu, więc będzie to dla nich kolejny kraj do kolekcji.
Zwiedzanie w weekend ma duży plus z powodu bezpłatnych parkingów i duży minus z powodu tłumów. Okazało się, że znaleźliśmy miejsce dla kampera w samym centrum, a co do turystów to na szczęście było ich niewielu. W Luksemburgu widać wyraźnie wpływy zarówno niemieckie jak i francuskie, jednak język miejscowy to luksemburski. Jak na moje ucho brzmi on bardziej jak francuski, chociaż uznawany był jako dialekt niemiecki oczywiście wszyscy znają biegle i francuski i niemiecki, więc prawdziwi z nich poligloci. To co rzuca się w oczy to bardzo czyste ulice. Najciekawsze wydały mi się kazamaty, które znajdują się w skale pod twierdzą. Początkowo były to piwnice połączone kanałami, potem jednak wykorzystywano je jako stanowiska dla armat. Kanały i pieczary stanowią potężną infrastrukturę i są naprawdę unikatowe. Mieliśmy ochotę jeszcze trochę pozwiedzać, ale wygoniła nas burza, więc popędziliśmy do Rouen.