A: Dziś postanowiliśmy zwiedzić zabytkowe miasteczko. Decyzję podjęliśmy zaraz po tym jak Ola niespodziewanie oświadczyła nam, że lubi zwiedzać miasta, bo interesuje ją architektura.
Łooo !!! ???
Na cel wzięliśmy Bajonnę, która ma naprawę bogatą historię. Ze względu na strategiczne miejsce mieli na nią chrapkę Rzymianie, Wikingowie, o ile się nie mylę Anglicy, no i oczywiście Francuzi. Najbardziej znana jest katedra, której budowa zaczęła się w XIII wieku, ale miasteczko może się też poszczycić wieloma starymi i naprawdę malowniczymi kamienicami. Zamek to tak naprawdę już ruiny, ale dzieciom podobały się pasące tam kózki :) Trudno się zwiedza w epidemii, bo wszelkie bardziej zatłoczone ulice wyglądają groźnie, więc dość szybko opuściliśmy Bajonnę i zahaczyliśmy jeszcze o Biarritz. Tu też bardzo malowniczo, choć wszystko wygląda na w miarę nowe. Niestety brakło nam już czasu na porządne zwiedzanie. Dziś znowu zmarnowaliśmy pół dnia w oczekiwaniu na koniec deszczu.
Z ciekawostek dowiedzieliśmy się, że związek frazeologiczny “bajońskie sumy” bierze się właśnie od Bajonny, gdzie Napoleon podpisał z Księstwem Warszawskim porozumienie, w którym zrobił nas w konia na kilka milionów franków.
Również od Bajonny bierze się nazwa bagnet, po francusku baionnette. Okazuje się, że tu właśnie po raz pierwszy został wykuty ten oręż.
Ostatnią ciekawostką jest fakt, że po Bajonnie jeżdżą uśmiechnięte autobusy (pierwsza fotka).