Koniec latania, dalej już na piechotę w jedynym możliwym kierunku, czyli na północ. Oczywiście jak będzie okazja to skorzystamy też z innych możliwości transportu. Plan zakłada powrót do mniejszej lub większej cywilizacji co 4 dni.
W kierunku południowym cywilizacja kończy się właśnie na Kanale Beagle. Krajobraz i ogólne wrażenie jak na Lofotach, choć patrząc na szerokość geograficzną to dopiero Gdynia. Tak, ten biegun jest jednak o wiele chłodniejszy. Okoliczne wysepki zamieszkuje w dużych ilościach stosowna fauna. Oczywiście najlepsze są pingwiny, które po raz pierwszy widzę na dziko. Najliczniejsze są pingwiny Magellana (czarno-białe), a o wiele rzadsze pingwiny białobrewe z czerwonymi dziobami, łapami i białymi brwiami oczywiście.
Muszę się przyznać, że słysząc od dziecka nazwę Ziemia Ognista czułem intuicyjnie (bo nigdy się nad tym nie zastanawiałem), że ma to coś wspólnego z geotermią i wulkanizmem. Wyspa ognia i lodu, czyli południowa Islandia normalnie :) Okazuje się że nie. Lód jest, ale ognia nie widać. Widzieli go natomiast marynarze Magellana, którzy odkryli i nazwali ten ląd. Były to płonące w lasach liczne ogniska Indian z plemion Jagan i Selknam.