A: Dzisiejszą noc znów spędziliśmy nad samym jeziorem i ze znalezieniem tej przyjemnej miejscówki nie mieliśmy żadnych kłopotów. Trzeba przyznać, że Szwecja (zresztą cala Skandynawia) jest idealna dla caravaningowców, szczególne tych, którzy lubią spać na dziko, czyli nas. Jedynym mankamentem stały się komary, których zresztą spodziewaliśmy się przy takiej ilości jezior i bagien. Do tej pory jednak ich nie było (spotkaliśmy tylko meszki) i zdążyliśmy nabrać nadziei, że podobnie jak w Polsce, w tym roku komarów nie ma. No cóż… będziemy się pryskać preparatami… całych nas przecież nie zjedzą :)
Dzisiejszy spacer zaplanowaliśmy do wodospadu Tännforsen. Jezioro Tännsjön przelewa swoje wody do położonego niżej Jeziora Őster-Noren w ogromnym tempie. Uznaliśmy, że nadaje się na substytut Niagary – na bezrybiu i rak ryba. Ten wczorajszy był jakiś taki ... górski. Początkowo było pochmurnie i choć od razu dostrzegliśmy piękno tego miejsca, czegoś nam jednak brakowało… Ścieżka poprowadzona jest do kilku miejsc widokowych, tak aby można było podziwiać wodospad z różnych poziomów. Kiedy wyszło słońce i pojawiła się tęcza zrobiło się zjawiskowo.
Ł: Po południu przenieśliśmy się kilkadziesiąt kilometrów na południowy zachód - w znany rejon trekkingowy Bunnerfjällen. Pięknie tu. Mamy co najmniej dwudniowe okno pogodowe, jutro pokażemy fotki.