Geoblog.pl    mikasz    Podróże    Na południe 2019    Parcul National Cozia
Zwiń mapę
2019
21
lip

Parcul National Cozia

 
Rumunia
Rumunia, Pausa
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1907 km
 
Ł: Musimy wracać, bo zaczynają nas wzywać obowiązki szkolno – zawodowe. W sprawie rekrutacji coś drgnęło w lepszą stronę, ano zobaczymy…
Park Narodowy Coziu oferuje całkiem przyjemne widoki, ale bez szczególnego szału. Rzeka Aluta przebija się pokręconym korytem, raz po raz spiętrzona małymi tamami, przez zalesione góry z pojedynczymi skalistymi klifami. Jest trochę tras do trekkingu, ale ze względu na zadrzewienie, nie oferują pięknych widoków. Las to las. Jedyny warty polecenia szlak, to 3 km spacer do wodospadu, ale zdecydowanie jako przerwa w podróży, niż jako jej cel, bo Cascada Lotrisor na kolana nikogo nie rzuci. No, ale spadająca woda zawsze jest fajna. Oprócz tego w dolinie można obejrzeć liczne fajne monastyry i kościółki. A my znaleźliśmy też dziką miejscówkę noclegową, a słowo „dzika” nabrało tu nowego znaczenia…

A: No tak… całkiem dzika to ona nie była, bo na mapce przy parkingu były rozrysowane liczne stanowiska piknikowe, które z racji niedzieli były okupowane przez tubylców. Oczywiście wieczorem, kiedy my się pojawiliśmy, wszyscy zbierali się już do domu, tak więc można było się tam ulokować na noc nad samą rzeczką. O co więc chodzi z tą dzikością? Dziko robiło się w nocy, bo po odjeździe piknikowiczów, którzy zawsze coś tam po sobie zostawili, pojawiały się na miejscu niedźwiedzie w poszukiwaniu smakołyków. Skąd o tym wiedzieliśmy? Była na tablicy przyczepiona stosowna informacja. Tylko Łukasz chciał tu spać, my z Olą miałyśmy spore obawy. Oczywiście kierowca rządzi (nie bez znaczenia był fakt, że po zmroku trudno byłoby znaleźć inne miejsce) tak więc zaparkowaliśmy na polance nieopodal rzeczki. Już kiedy parkowaliśmy pojawił się ciekawski lis, który w ogóle się nas nie bał i przez cały czas nas obserwował. Niedźwiedzi na razie nie było, więc Łukasz wziął się do rozpalania ogniska i postanowił upiec na nim nasze ostatnie bułgarskie kiełbaski, ale mu to od razu wybiłam z głowy, bo miałam wizję całego stada niedźwiedzi, które zwabi do nas zapach kiełbasek! Tym razem wygrałam. Ola w ogóle nie wychodziła z campera, my jednak siedzieliśmy sobie przy ognisku. Niestety rozmowa nam się nie kleiła, bo ja wsłuchiwałam się we wszelkie odgłosy i wypatrywałam na ścieżkach niedźwiedzicy z młodym (takie jak na zdjęciu ostrzegawczym). Raz nawet usłyszałam groźne pomruki zza campera, ale okazało się, że Ola myła sobie zęby i to była pomrukująca pompa do wody. Łukasz mnie wyśmiał, ale ja miałam już dość ogniska więc weszliśmy do środka. Wizja atakujących niedźwiedzi towarzyszyła nam całą noc. Ola ze strachu wlazła nam do łóżka, bo jej się wydawało, że wielka łapa wywleka ją przez okno. Koniec końców noc i poranek upłynął nam bez niedźwiedzich atrakcji, więc po śniadaniu wyruszyliśmy już w kierunku domu.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (10)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
mirka66
mirka66 - 2019-07-28 19:26
Super fotki.Bije z nicht .... taki spokoj.
 
 
mikasz

Anna i Łukasz Mika
zwiedzili 26% świata (52 państwa)
Zasoby: 672 wpisy672 986 komentarzy986 8693 zdjęcia8693 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
09.02.2024 - 25.02.2024
 
 
05.06.2023 - 13.06.2023