A: Na dziś również zaplanowaliśmy trekking. W dalszym ciągu jesteśmy w Rilskim Parku Narodowym i tym razem postanowiliśmy obejrzeć kolejną atrakcję dla miłośników górskich wędrówek: Siedem Jezior. Pogoda wydawała nam się pewna, rano ani jednej chmurki i przyjemne 22 stopnie. Potem pojawiło się parę pierzastych chmurek, więc na wszelki wypadek spakowaliśmy kurtki przeciwdeszczowe i podjechaliśmy do wyciągu krzesełkowego. Krzesełka jadą powoli i na dużych wysokościach. Na górze okazało się, że weekend to nie jest dobry czas na górskie wędrówki, szczególnie w wakacje. Zobaczyliśmy prawdziwe tłumy zalewające ścieżkę. No trudno… Pogoda jakby gorsza, bo chmury zaczęły się kłębić trochę przypominając nam wczorajsze klimaty, ale staraliśmy się nie zniechęcać. Trasa wiedzie grzbietem góry i po trochu odsłania kolejne jeziora. Chwilę czekaliśmy na słońce, żeby widoczki były lepiej oświetlone, ale chmury kłębiły się złośliwie, zaczęło grzmieć więc poszliśmy dalej. Po dość długiej, przyjemnej wędrówce doszliśmy do ładnego wodospadu i odkryliśmy, że biegnie tędy szlak do Rilskiego Monastyru. Wyszliśmy sobie kawałeczek nad wodospad, skąd mieliśmy piękny widok na jeziora i tu właśnie dopadł nas grad. Początkowo okropnie nas to śmieszyło bo wczoraj pisaliśmy, że przerobiliśmy wszystkie rodzaje pogody z wyjątkiem gradobicia… Potem już nas to przestało śmieszyć. Grad był połączony z deszczem, który skutecznie rozmoczył szlak, więc szło nam się coraz gorzej. Zaczęliśmy wracać do wyciągu nieco inną drogą, przechodząc koło jeziorek, wcześniej podziwianych z góry. Byłoby wspaniale, gdyby nie lunął na nas deszcz, a szlakiem popłynął strumień. Tym razem polało solidnie, zrobiło się ślisko i niebezpiecznie. Nic nam się nie stało na szczęście, ale byłoby milej wędrować w słoneczku…
Ł: Kotlinę Siedmiu Jezior trzeba polecić każdemu, kto chciałby poznać piękno Gór Rila, a równocześnie nie jest wytrawnym piechurem lub łowcą spektakularnych wyzwań, jak nasze wczorajsze na przykład :))
A tak poważnie. Okolica przepiękna, dookoła widać dokładnie wszystko co Park Narodowy Rila może zaoferować. Trasa trekkingowa bardzo łatwa, prawie na jednym poziomie, nadaje się na rehabilitację pozawałową. Na stosowną wysokość 2100mnpm można wyjechać podwójnym krzesełkiem.
Mankamentem dnia dzisiejszego była tradycyjnie pogoda… Niemal idealna kalka wczorajszej, nawet ze dwa razy zagrzmiało, tylko śnieg został zastąpiony gradem (z tym gradobiciem mojej żony to bym nie przesadzał, bryłki lodu rozmiarem ledwo doganiały tic-tac’a). No i druga, najistotniejsza, sprawa: Jakbym hojnie nie liczył, to jezior było tylko sześć!!!
Aha, i jeszcze dwie rzeczy wywołujące zdziwienie:
- górale, tutejsi szerpowie, jeżdżą na koniach bokiem ... jak panienki w XIX w.
- Na łące, na której śpimy, pasą się kozy hipiski