Ł: Sielanka trwała do późnej nocy - to pierwszy ciepły wieczór od wyjazdu z domu. Nie chciało nam się iść spać. W nocy jednak czar prysł, bo znów obudziło nas znajome stukanie w dach. Z początku nieśmiałe , a potem regularna ulewa. Co jest !?!!! Czy to cały czas ten sam front, który nas prześladuje?
Ranek i cały dzień to też chmury i co chwilę deszcz. Takiej Grecji latem jeszcze nie widzieliśmy: zero słońca, gęste chmury i bujna, soczysta zieleń. Po raz pierwszy wrócimy z południa autem uchlapanym błotem po dach zamiast zakurzonym :)
Trochę stresujący był wyjazd z plaży, bo okazało się że mokry piach jest równie grząski jak suchy, ale stawia o wiele większy opór. Normalnie jakbym ciągnął 5-cio tonową przyczepę. Potem przenieśliśmy się na pierwszy (zachodni) palec Chalikidiki , konkretnie na ten piaszczysty trójkątny cypel co sterczy na południowy-zachód. Znów stoimy nad wodą, ale zamiast kąpieli wybraliśmy znane znad Bałtyku spacery brzegiem :) Podobno tydzień temu była tu jakaś mega nawałnica z gradobiciem, która pozabijała 6 czy 8 zagranicznych turystów, a ponad 60 raniła…
Kolejny dzień to już prawdziwe słoneczne lato. Wreszcie! Temperatura z trudem dobija do 30 stopni, więc upał nie męczy. Jutro też ma być pięknie. Jeszcze chwilę poleniuchujemy a potem wracamy w góry, bo tam ponoć już od trzech dni jest słonecznie.
Dzisiaj przenieśliśmy się na nasz sosnowy brzeg koło kapliczki. Już trzeci raz tu śpimy i jak zwykle bardzo nam się podoba. Pospacerowaliśmy wzdłuż klifu, poczytaliśmy, popływaliśmy i popodziwialiśmy zachód słońca. Ot wakacje :) Jedyna różnica do poprzedniego razu to odbywająca się nieopodal dyskoteka. Głośna muzyka przegoniła cykady…