Ł: Wieczorem pojawiły się kłopoty z lodówką, zaczęła dziwnie szumieć i śmierdzieć gazem. Niewtajemniczonym tłumaczę, że lodówka w kamperze chodzi na propan-butan. Po szybkim dochodzeniu ustaliliśmy, że elektrozawór podaje za dużo gazu, a ten spala się zbyt dużym płomieniem i to nie cały, a nadmiar nas truje. Ponieważ w nocy ciężko coś naprawiać, dla bezpieczeństwa całkiem wyłączyliśmy lodówkę. W nocy lał deszcz, rano nadal mżyło. Taaa.. super warunki na polowy serwis. Do tego okazało się, że dzisiaj problem jest odwrotny – elektrozawór się wściekł i wcale nie podaje gazu, lodówka nie działa. Super, początek wyjazdu, więc lodówka pełna. Dobrze , że chociaż całkiem zimno. W obrzydliwej pogodzie rozkręciłem wszystkie rurki, dyszki i tym podobne zakamarki , wszystko przedmuchałem, skręciłem – i nic. Lodówka za nic się nie włączy.
Na dzisiaj zaplanowaliśmy Trekking w Parku Narodowym Retezat. Ponieważ pogoda trochę się poprawiła, tzn. obeschła, wybraliśmy się na kilkugodzinną wędrówkę. Przed wyjściem postanowiliśmy definitywnie rozprawić się ze złośliwą elektroniką kampera i całkowicie odcięliśmy zasilanie. Przechadzka generalnie miła, ale w dzisiejszej aurze trudno o wielkie zachwyty widokami. W powrotnej drodze pogoda się załamała i solidnie nam dolało. Mamy dość, jedziemy dalej na południe w poszukiwaniu lata.
Acha, lodówka po powrocie wystartowała jak gdyby nigdy nic :)
A: Ponieważ Łukasz myśli dziś wyłącznie o zepsutej lodówce, to może ja napiszę co nieco o urokach dnia dzisiejszego. Trekking górski był całkiem udany (tylko pod koniec trochę nas pomoczyło). Trasa nie była trudna, widoki bardzo ładne, choć trzeba przyznać, że dopiero na szczycie, bo trasa biegnie początkowo wąwozem, a potem cały czas lasem. Dla nas jednak sam fakt wędrówki z naszą córką (jęczącą jeszcze od casu do czasu) jest już przyjemnością samą w sobie. Myślę, że rodzice nastolatków wiedzą o czym mówię :) Po obiedzie ruszyliśmy w kierunku Bułgarii. Po drodze napotkaliśmy ciekawy kompleks klasztorny Monaster Lainici, często określany mianem rumuńskiej Częstochowy. Znajduje się on na ternie Parku Narodowego Defileul Jiului, w przełomie rzeki Jiu i sprawia wrażenie baaardzo starego. Internetowe wiadomości rozczarowały nas jednak: klasztor powstał bowiem w XIX w. Nie mamy stamtąd żadnych fotek, ponieważ obowiązywał zakaz fotografowania :(