A: Poranek przyszedł niespodziewanie szybko, a to znaczy, że spało nam się wyśmienicie. Śniadanie zostało zaplanowane na nieludzko wczesną porę: między 7 a 8 godz. Oczywiście jedzenie również typowo beduińskie, choć kilka akcentów europejskich też było (dżem i serek topiony). Poza tym pita arabska, jajka na twardo, kilka rodzajów humusowatych papek i chałwa (?). Generalnie można było się porządnie najeść, pod warunkiem, ze zapomniało się o roju much, które siadały na jedzeniu (najwięcej na jajkach), a to było wyjątkowo trudne :( Zaraz po śniadaniu przerzuciliśmy bagaże z powrotem na pick-up i pojechaliśmy na spotkanie z naszą karawaną. Dostaliśmy 7 wielbłądów dla nas i 1 dla przewodnika. Oczywiście zapłaciliśmy za to ekstra, ale tym sposobem można pojechać szybciej, a nawet pobiec. Z przewodnikiem na piechotę karawana wlecze się i traci się połowę atrakcji, więc warto zdecydować się na jednego wielbłąda więcej. Początkowo myśleliśmy o dwóch godzinach jazdy, ale Beduini nam to rozradzili, mówiąc, że godzina jest zdecydowanie wystarczająca. Teraz z perspektywy czasu myślę, że mieli rację :) Sama przejażdżka była naprawdę super, choć wytrzęsło nami porządnie. Po drodze podziwialiśmy piękne formy skalne zatopione w piasku oraz pasące się stada wielbłądów. Tempo zmieniało się z biegiem czasu od powolnego człapania, poprzez szybki chód, aż po lekki bieg. Na szczęście galopu nie próbowaliśmy. Tak po prawdzie już przy biegu trudno było utrzymać się w siodle. Na szczęście nikt nie zaliczył gleby, nie licząc Łukasza, któremu wielbłąd poderwał się na nogi w trakcie wsiadania czym skutecznie pozbył się balastu. Wielbłądy dowiozły nas prawie do samego parkingu i na tym skończyliśmy przygodę z pustynią Wadi Rum. Warto nadmienić, że beduińskie wioski na pustyni w większości są campingami dla turystów. W dzisiejszych czasach tylko pojedyncze namioty zamieszkiwane są przez starszych ludzi ceniących sobie święty spokój. Reszta (zwłaszcza ci z dziećmi) mieszka w wioskach z elektrycznością, wodociągiem i szkołą, na przykład w takiej jak ta z parkingiem (ostatnie zdjęcia).