Przed wyczerpującym zapewne, zwiedzaniem Rzymu i Watykanu, postanowiliśmy porządnie wypocząć, a tym samym przemienić jeden stracony dzień na Korsyce w jeden dodatkowy w słonecznej Italii. Pomyśleliśmy o gorących źródłach, bo jest ich tu całkiem sporo. My wybraliśmy Bagni San Filipo. Miejsce jest zupełnie nieskomercjalizowane ( nie ma kas), co nie znaczy, że brakowało amatorów kąpieli. Wręcz przeciwnie, było ich dość dużo, ale udało nam się znajdować co kawałek puste grajdołki, które skwapliwie zasiedlaliśmy naszą rodziną. Termy mają postać gorącego potoku, który spływa kaskadami leśną doliną, tworząc co kawałek malownicze wodospady i wapienno-siarkowe wykwity, tworzące ciekawe formy różnej wielkości. Miejscami wręcz ogromne i majestatyczne. Do potoku spływają ze ścian wąwozu dodatkowe strumyczki powodujące, że niektóre miejsca strumienia są o wiele cieplejsze niż inne. Koryto potoku nie jest już zupełnie naturalne, ponieważ człowiek spiętrzył je co kawałek kamiennymi murkami ( z tego właśnie powstały wspomniane grajdołki). Całość jest malownicza, warta obejrzenia i oczywiście poleniuchowania w gorących źródłach.