Od rana, zgodnie z planami, Nikodem uczył się pływać na desce. Właściwie to płynąć już umie, więc dziś była pora na naukę zwrotów. Wychodziło mu znakomicie, albo prawie znakomicie. Ola za to, ma już przesyt plaży, więc najwyższy czas na pociągnięcie trasy do przodu, bo czas biegnie nieubłaganie, a tu kawał Korsyki jeszcze nie odkryty. Ruszyliśmy na południe, w kierunku Bonifacio. Trasa wlokła nam się w czasie, bo była tak widowiskowa, że stawaliśmy prawie w każdej zatoczce, żeby pstryknąć fotki, nakręcić kawałek filmu i porozkoszować się pięknymi widokami. Prawdziwie zachwycająca okazała się Golfe de Porto. Nic dziwnego! Ta piękna zatoka została wpisana na listę UNESCO i według nas, w pełni sobie na to zasłużyła. Zaraz za Porto wspinaliśmy się niezwykle malowniczą i miejscami ekstremalnie wąską trasą do miejscowości Piana i musimy przyznać, że widoki, jakie podziwialiśmy na tym odcinku, były najpiękniejszymi, znalezionymi (do tej pory) na Korsyce. Z powodu licznych przystanków, nie zdążyliśmy dojechać, tam gdzie zaplanowaliśmy, więc śpimy w lesie, zamiast przy plaży, ale też jest pięknie :)