Wyprawa na Wybrzeże Szmaragdowe była już ostatnią naszą wycieczką krajoznawczą w Bretanii. Od jutra żar ma się lać z nieba, więc pozostałe dni postanowiliśmy spędzić leżąc na piasku.
Dzisiaj dzień rozpoczął się jak dwa poprzednie - od pochmurnego nieba, ale trzeba przyznać, że tym razem słońce coraz lepiej sobie radziło. Wybraliśmy się więc na długi spacer krawędzią klifu aż po latarnię na Cap Fréhel. Widoki bajeczne, skały ,piasek i woda z minuty na minutę bardziej rozświetlały się słońcem nabierając piękniejszych i radośniejszych kolorów. Ale najlepszym dzisiejszym wspomnieniem są przepiękne wrzosowiska, a właściwie to całe kobierce roślinności splecione z wrzosów, jakichś zielonych, kolczastych gałązek i różnokolorowych kwiatów, które pokrywały wszystkie nadbrzeżne pagórki aż po krawędź klifu. Coś pięknego!
Późne popołudnie zaczęło dokuczać ciepłem, a dzieci rwały się do wody, więc bez dalszej zwłoki zakończyliśmy dzień tradycyjnie: plażą i jej wszystkimi urokami.