Przed opuszczeniem przepięknej brytyjskiej ziemi, postanowiliśmy pospacerować jeszcze po białych klifach w Dover. Byliśmy tam już trzy lata temu, ale Ola nie pamiętała, więc szkoda by było sobie to odpuścić. Klify przepięknie się prezentują ze swymi białymi skałami, podmywane przez błękitne fale. W porównaniu z Seven Sisters trudniej tutaj dostrzec ich piękno, bo ścieżka spacerowa jest tak poprowadzona, że widać jedynie zielone łąki i kawałek kredowej skały, a najpiękniejsze widoki są od strony wody. Można oczywiście podejść do krawędzi, wychylić się i strzelić foty, ale dla dzieci to nie wskazane. Niemniej spacer był bardzo przyjemny, choć nieco męczący z powodu upału, który dotarł nawet tutaj. Wieczorem wsiedliśmy na prom do Calais i z pewnym smutkiem rozpoczęliśmy powrót do domu.