Wróciliśmy szczęśliwie, przeglądamy zdjęcia, czas więc na krótkie podsumowanie. Południowo-zachodnie wybrzeże UK wydało nam się niezwykle piękne. Klify choć urozmaicone w swych kształtach mają jedną wspólną cechę, są mianowicie porośnięte soczystą zielenią po sam brzeg. dzięki temu można spacerować wygodnie po ich krawędzi i bez większego wysiłku rozkoszować się niezwykłymi krajobrazami. Widać, że mieszkańcy wyspy od lat to wykorzystują, bo ścieżki, którymi wędrowaliśmy są wydeptane, a nie sztucznie stworzone na potrzeby turystów. Zresztą spacerowiczów w różnym wieku jest naprawdę wielu i wygląda na to, że są to miejscowi, którzy używają tych ścieżek codziennie, a nie tylko w wakacje. Zwróciła moją uwagę niezwykła kultura i kontaktowość mijanych osób, które witały się ze wszystkimi uprzejmie, albo wręcz zagadywały " Lovely morning, isn't it?" Dotyczyło to nie tylko spotkań na klifach, ale również na plaży, na parkingu, a nawet w drodze do toalety... Kornwalia posiada najpiękniejsze plaże w całej Wielkiej Brytanii, nic więc dziwnego, że jest to miejsce wakacyjnego wypoczynku mieszkańców. W lipcu angielskie dzieci chodzą jeszcze do szkoły, dzięki temu było jeszcze w miarę luźno, co nam bardzo odpowiadało. Podobała nam się ta różnorodność, że oprócz plaży, zabawy na falach, można też spacerować bez końca wygodnymi ścieżkami wzdłuż klifów i chłonąć piękno przyrody. Dzięki temu nasz wypoczynek był bardzo intensywny co odpowiada całej naszej rodzinie, a przy okazji dobrze wpływa na nasze sylwetki. Z koszami na śmieci było tu znacznie lepiej, natomiast trudno było skorzystać z plaży bezpłatnie, bo praktycznie każdy parking posiada parkomaty i daje jedynie wybór, czy chce się skorzystać 2 godz. czy cały dzień. Cała doba nie wchodzi w grę, dlatego noclegu zawsze szukaliśmy gdzie indziej. Generalnie naszą wyprawę wspominamy bardzo miło i zachęcamy Was do wakacyjnych wojaży zarówno w Irlandii (szczególnie tych co lubią spacerować) jak i Kornwalii.
W ciągu 24 dni przejechaliśmy około 6300km . Do atmosfery wprowadziliśmy toksyny z przepalonych niemal siedmiuset litrów oleju napędowego, co kosztowało nas prawie 4200zł (569PLN + 637EUR + 187GBP). Pozostałe koszty wyprawy to promy do Anglii i do Irlandii - łącznie 2400zł i oraz drobne opłaty na mostach, lokalnych połączeniach promowych i parkingach – łącznie ok.300zł. Koszty całej eskapady zamknęły się w 7000zł.