Od samego rana byliśmy podekscytowani wyprawą do największego w Europie oceanarium, które mieści się w Walencji, jakieś 3 km od naszej kamienicy. Najbardziej cieszył się Nikodem, który w dalszym ciągu fascynuje się zwierzętami, a w szczególności rybami i ssakami morskimi.Oceanarium stanowi część dużego i całkiem nowego (2002 rok) kompleksu Miasto Sztuki i Nauki Walencja. Jest niezwykle malowniczy jak chodzi o architekturę: białe budynki, fantazyjnie wygięte w łuki, położone na turkusowej wodzie, pięknie wkomponowane w palmy i kwitnące krzewy, robią naprawdę duże wrażenie, przez co niemal całkowicie zdominowały pocztówki z Walencji. Trochę szkoda, bo w mieście jest wiele pięknych zabytków, o których producenci pamiątek zdaje się zapomnieli. Zwiedzanie oceanarium dobrze jest zaplanować na cały dzień, bo jest naprawdę olbrzymie, a bilety tak drogie, że szkoda opuścić choć jedną atrakcję. Całość podzielona jest na różne środowiska: Morze Śródziemne, morza klimatu umiarkowanego i tropikalnego, wyspy oraz Arktykę i Antarktydę z morsami, białuchami i pingwinami. To co najbardziej nam się spodobało to pokaz w delfinarium oraz przezroczyste tunele, którymi wędrowaliśmy w podwodnym świecie oglądając otaczające nas ze wszystkich stron zwierzęta. Oczywiście największe wrażenie robiły olbrzymie rekiny i samogłowy przepływające nam nad głowami, ale tak naprawdę wszystko co dziś widzieliśmy było fantastyczne. Brakowało nam tylko tego dreszczyku emocji, którego doświadczaliśmy podczas innych naszych wypraw, gdy udało nam się wypatrzyć fokę, walenia lub dziwne ptaszysko w jego naturalnym środowisku.