Dziś zaczynamy zwiedzanie. Jesteśmy trochę niewyspani, bo słońce w środku nocy nie dawało nam zasnąć. W przeciwieństwie do campera, naszego mieszkania nie da się dokładnie zaciemnić, zresztą Islandczycy chyba nie czują takiej potrzeby. No ale nie ma co narzekać, przecież słońce podczas wakacji to prawdziwy skarb!
Na pierwszy dzień wybraliśmy najbliższe okolice, czyli Reykjanespeninsula i zaczęliśmy od najpopularniejszych atrakcji, czyli gejzerów. Odwiedziliśmy trzy obszary geotermalne, w tym najbardziej znaną Błękitną Lagunę (Blaa Lonið) oraz Seltum i Gunnuhver. Krajobraz w tym rejonie jest iście księżycowy, bo w całości pokryty zaschniętą lawą ( poprzecinaną asfaltowymi lub szutrowymi drogami), porośniętą gdzieniegdzie kolorowym kwieciem lub suchą imitacją trawy. Najciekawsze miejsca wzmożonej aktywności geotermalnej były łatwe do namierzenia, z powodu z daleka widocznych kłębów pary. Na miejscu czeka na turystów niewielki parking oraz ścieżki spacerowe z drewnianymi pomostami nad wrzącym grzęzawiskiem. Wrażenia są niesamowite! Wszystko syczy, bulgocze i zalatuje siarkowodorem. Błekitna Laguna oferuje atrakcje kąpielowe, które odłożyliśmy na późniejszy termin. Dziś obejrzeliśmy ją z zewnątrz i zachwycaliśmy się niezwykłym kontrastem między czarnymi, wulkanicznymi skałami a mleczno-niebieską wodą.
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się nad szczeliną tektoniczną oddzielającą płyty kontynentalne Europy i Ameryki Północnej. Ciekawostką jest, że płyty te cały czas są w ruchu i wspomniana szczelina poszerza się o 2cm rocznie.