Rozochoceni pierwszymi urokami rzeki Gauja, postanowiliśmy lepiej poznać jej dolinę. Najpierw kręciliśmy się jak smród po gaciach, bo oczywiście żadnych znaków przy głównych drogach nie było, potem trafiliśmy do Siguldy, w której znajduje się centrum Parku Narodowego Rzeki Gauja i miało być tam bardzo atrakcyjnie. W informacji turystycznej pani uprzejmie zachwalała kolejkę linową wożącą tyłki nad doliną, a na koniec dała nam kolorową broszurkę po łotewsku. Nie chcieliśmy zjechać kolejką, wybraliśmy rowery i zjeździliśmy dolinę. Nic tam nie ma! Nie licząc 2 km stromego podjazdu, który wyssał z nas wszystkie siły i rozeźlił już do końca na te wszystkie wspaniałości Siguldy. No, ale przecież tu gdzieś miał być jakiś piękny kanion, głęboki miejscami na 70m, i rzeka, i skały… Wróciliśmy się do miejscowości Cesis, gdzie pojawiły się znaki na Erglu Klintis i to było coś! Piękne klify z czerwonego piaskowca (niewiele popisane!) i przyjemna trasa widokowa poprowadzona górą kanionu. Spodobało nam się. Kilka kilometrów dalej, w lesie znaleźliśmy jeszcze białe klify, ale już o wiele mniej ciekawe i jeszcze kilka miejsc z mniejszymi klifikami.
Dziwna sprawa z tymi oznaczeniami, niby porządne, wyraźne, czytelne i do tego dwujęzyczne tablice, ale stoją w miejscach takich, że trzeba znać drogę, żeby je znaleźć. Generalnie trzeba chyba na podstawie przewodnika lub innych źródeł postawić sobie kropkę na mapie i próbować do niej dojechać, przynajmniej my tak robimy. Z dróg głównych A2 i A3 skręca się w boczne, często gruntowe lub żwirowe drogi i po kilku kilometrach napotykasz piękną tablicę: „jakaś atrakcja 4,3km” i myślisz dobry jestem! Taki test na orientację z nagrodą :)