Z tą Sottungą to trochę wtopiliśmy. Nic tu nie ma oprócz widoczków i dwóch łabądków, a i te nas nie pocieszają bo na Brando i Foglo widzieliśmy więcej i lepsze. Najgorsze, że o ile na wyspach w ogóle jest ciężko z infrastrukturą turystyczną i camping to po prostu łąka z wychodkiem lub bez, to tutaj nie ma absolutnie nic. No, a my zbieramy te nieszczęsne kwitki! Objechaliśmy całą wyspę poszukując kogoś kto zechciałby przyjąć od nas parę euro i wystawić rachunek i nic!!! Każdy mówi: to śpijcie gdziekolwiek za darmo - no dobra tyle to i my wiemy, przecież zawsze tak robimy, ale co z kwitkami? Trudno, w tą stronę kwitków nie nazbieramy (na Foglo też nie było, dlatego przenieśliśmy się na Sottungę). Spróbuję na promie pokazać te stare, może się uda :) W tą stronę dokładnie ich nie studiowali, popatrzyli tylko czy są…
Wiecie, głupia sprawa z tymi białymi nocami. Jak człowiek wybierze się wieczorem na rower bez zegarka to nie wie kiedy wrócić. Tylko tak jedzie, jedzie i coraz ciężej pedały się kręcą. Ostatnio połapaliśmy się, że musi być późno jak nam dzieci w fotelikach zasnęły…
Generalnie jasno jest od 2 do 24, a od 24 do 2 jest szaro. Ale to szaro nie jest jednolite tylko od 24 do 1 jest podbarwione na pomarańczowo jak u nas nad Bałtykiem kwadrans po zachodzie, a od 1 do 2 na różowo jak u nas kwadrans przed wschodem.
Spać kładziemy się więc na podstawie zegarka. Na szczęście kampera da się całkowicie zaciemnić, więc zasypiamy bez problemu. Tyle tylko, że wtedy rano nadal jest zaciemniony - jak nie nastawimy budzika to śpimy do południa :)