Znowu wróciliśmy na drobne wysepki archipelagu, i dobrze , bo widoczki od razu się poprawiły. Dzień spędziliśmy na Foglo. Najpierw objechaliśmy sobie wyspę dookoła, podziwiając pejzaże, a potem utknęliśmy na plaży, gdzie korzystając z zaprzyjaźnionego słońca opalaliśmy się i pluskali w morzu. Właściwie pluskał się tylko Nikodem z tatą, bo Ola miała karę, a ja do takiej lodówy nie wchodzę. Nie działa tu camping, więc wieczorem przepromowaliśmy się na Sottungę.