W Tallinie zatrzymaliśmy się w samym porcie i po zaopatrzeniu się w bilety do Helsinek, ruszyliśmy na podbój miasta. Najlepiej, że choć po powrocie z bobrowisk rozlało się na dobre, to stolica powitała nas ładną pogodą (chyba nas lubi…). Tallin bardzo nam się spodobał! Ma dużo pięknych zabytków, jest niezwykle zadbany, architektura jakby nie mogła się zdecydować czy jest skandynawska, czy śródziemnomorska (wąskie, kamienne uliczki), ale efekt bardzo ładny. Nikodem trochę mękolił, że go nogi bolą (faktycznie sporo dziś wędrowaliśmy), ale za to teraz śpi jak trusia, a to dobrze bo jutro pobudka o 5 45, bo prom odpływa o jakiejś nieludzkiej porze, a godzinę wcześniej check in.
Przeprawę przez Zatokę Fińską obsługują dwie linie promowe: Viking – nieco tańsza, oferuje 2 przeprawy dziennie oraz Tallinksilja – nieco droższa oferująca 6 przepraw dziennie. Ceny przeprawy zależą od dnia tygodnia i godziny rejsu. Średnio można liczyć 30EUR/os, dzieci do 6 lat free, za samochód osobowy mniej więcej tyle samo. Dziwna sprawa dotyczy opłaty za kampera. Na stronie internetowej widnieje mrożąca krew w żyłach informacja: motorhome 168 EUR!!! Kontaktowałem się z informacją Viking Line i uspokojono mnie, że „jedynie” 87EUR, a w porcie w kasie zapłaciłem ostatecznie 39EUR :) W sumie wyszło nam 179EUR w obie strony.