Jeśli podróżujecie z dziećmi, nie przegapcie wioski Wikingów w Fyrkat. Czeka tam na nie mnóstwo atrakcji. Panie ubrane w oryginalne stroje pokazują jak się piecze chleb, potem turyści go zjadają (nasz był z zakalcem, ale nie daliśmy tego po sobie poznać :)). Jest chałupa, gdzie z pomocą Wikinga można przymierzyć repliki strojów z tamtej epoki (wszelkie rozmiary, jak widać na zdjęciu) i powiem Wam, że niby nic, ale nie tylko dzieci były zachwycone! Potem poszliśmy do miejsca gdzie dzieci (dorośli też oczywiście) mogą samodzielnie przygotować ciasto na podpłomyk, potem go wałkują i pieką w ognisku. Na końcu można go sobie zjeść i choć smakował wyjątkowo paskudnie, to Nikodem zjadł go z zachwytem i powiedział, że chce takie na obiad.