Ostatni w planie mieliśmy wulkaniczny archipelag Wysp Liparyjskich. Na Vulcano i Lipari trzeba dopłynąć promem, który pływał co pół godziny (o ile dobrze pamiętam). Oprócz ciekawych widoków: żółte lub czerwone skały, ciekawie ukształtowane góry, główną i najfajniejszą atrakcją jest kąpiel w siarkowym błocie, które wydobywa się z naturalnego gejzeru. Trzeba sobie tam wziąć klapki, bo podłoże otaczające bajorko jest gorące, a miejscami rozgrzane do czerwoności (my poparzyliśmy sobie stopy). Poza tym nie wchodźcie tam w biżuterii i nowym kostiumie, bo wszystko nadaje się potem do wyrzucenia. Moczenie w siarkowych wyziewach ma pomagać w chorobach reumatycznych (nie wiem czy pomaga bo my byliśmy "piękni i młodzi"), ale za to rewelacyjnie działa na skórę! Bardzo fajne miejsce! Polecam.