Ł: Po bardzo intensywnym pierwszym tygodniu pobytu postanowiliśmy wprowadzić małą zmianę, zejść z obrotów i pozachowywać się trochę jak na wczasach w Hiszpanii. I tak nam zeszło na leniuchowaniu na plaży, w morzu lub w basenie. Oczywiście nie będziemy tego pokazywać na zdjęciach.
Dzisiaj jednak zrobiliśmy małą odmianę i znów włożyliśmy buty trekkingowe i wzięliśmy kije w ręce. Pasmo górskie, przy którym leży nasza Fuente Blanca to Sierra de la Pila , a obszar objęty jest Parkiem Regionalnym, więc jest raczej ciekawy. Dokładnie nad naszą jaskinią wznosi się najwyższy szczyt tej okolicy, czyli Pico de La Pila właśnie. Mówiąc jeszcze dokładniej to nasza jaskinia jest w zboczu tej góry.
Skoro tak, to wypada na nią wejść. Trasa dość uciążliwa, mało uczęszczana więc pozarastana przez różne ostre i suche badyle, co w połączeniu z krótkimi spodniami potrafiło dać w kość. Oznakowanie też raczej marne, bardziej pomocny był radar meteorologiczny umiejscowiony na samej górze, który wyglądał jak wielka piłka golfowa i zdecydowanie pomagał w identyfikacji szczytów i utrzymaniu właściwego kierunku. Ostatnie 25Om przewyższenia piekielnie strome, dobrze że trafił nam się trochę pochmurno-mglisty i wietrzny dzień, bo chyba byśmy się zagotowali.
Pila 1264mnpm jest nasza. To co dobrze działało na chłodzenie, niestety nieszczególnie służyło widokom, ale co zrobić.