Ł: Dzisiaj znowu żar leje się z nieba, więc zaplanowaliśmy krótki mało wymagający trekking do zacienionego miejsca jakim wydawała się być Cova Tadalla. Dziwna sprawa, bo już na początku wedrówki z Les Rotas spotkaliśmy grupkę odprawionych z kwitkiem młodych ludzi, którzy poinformowali nas, że jeśli nie mamy rezerwacji, to dzisiaj nie da się już iść do groty. Podziękowaliśmy za informację i niezrażeni poszliśmy dalej. Rzeczywiście po kilkuset metrach napotkaliśmy prowizoryczny daszek, a w nim pana w mundurze, który miał jakieś listy z nazwiskami. Na pytanie gdzie się wybieramy odparliśmy, że pochodzić po klifie, bo z tego co wiemy to do groty potrzebna jest wcześniejsza rezerwacja. Pan potwierdził nasz stan wiedzy i nie miał nic przeciwko dalszym spacerom. Po drodze wydrapaliśmy się więc pod wieżę wartowniczą Torre del Gerro, żeby coś atrakcyjnego jednak dzisiaj zobaczyć. Ale po dotarciu do groty okazało się, że nie ma tu żadnej kasy, czy jakiejkolwiek obsługi i zwiedzenie całej Cova Tadalla nie jest w jakikolwiek sposób limitowane. Dziwne…
W drodze powrotnej odwiedziliśmy Cap de Sant Antoni i pozwoliliśmy sobie na mały sentymentalny performance. (ostatnia fotka)