Niestety kończy się nasza majówka, jutro (w niedzielę!) muszę już iść do pracy. Spływamy Wisłą w dół i przez śluzę Gdańska Głowa ponownie wchodzimy na spokojne wody Szkarpawy. Będzie nam brakowało tego błogiego spokoju. Wszyscy zgodnie twierdzimy, że jeszcze tu wrócimy :)
Na koniec napiszę jeszcze jak taki czarter wygląda od strony praktycznej. Samochód można zostawić w przystani, przesiadamy się na jacht, na którym jest wszystko jeśli chodzi o wyposażenie wymagane oraz kuchnię i sypialnię. Pościel można mieć swoją, ale nie trzeba. Na końcu jacht można posprzątać samemu albo zapłacić 100-200zł. Wyczuliśmy, że w dobrym tonie jest zapłacić, bo pan i pani, którzy dozorują jachty chętnie sobie w ten sposób dorabiają.
Oczywiście warto mieć pojęcie o żegludze, a najlepiej jeszcze stosowny papier, ale nie jest to warunkiem koniecznym. Prawo obecnie dopuszcza taką możliwość! Nie mam pojęcia jak to wyglądałoby jeśli ktoś, kto pierwszy raz stoi za sterem rozwaliłby inny jacht, zwłaszcza taki za kilka milionów . Już widzę, jak ubezpieczyciel bezproblemowo wypłaca kasę :)
W praktyce armator zabezpiecza się w ten sposób, że bez uprawnień nie pozwala na wyjście poza ścisły trójkąt Szkarpawa-Nogat-Wisła. Nie pozwala więc na wpływanie w okolicę Gdańska i Zalewu Wiślanego, gdzie prawdopodobieństwo napotkania innych jednostek, zwłaszcza droższych, jest duże.
Każdy sternik po przejęciu jachtu przechodzi krótkie szkolenie obejmujące odejście od kei, trzymanie kursu, nawracanie na ciasnym torze wodnym i dojście do kei. Oczywiście u jednych jest to bardziej sprawdzian i trwa 5 minut, u innych nauka zajmuje godzinę lub kilka godzin. Łatwo sobie wyobrazić, że wielu osobom, które pierwszy raz trzymają ster w rękach, daleko jeszcze po takim szkoleniu do bycia wilkiem morskim. Dlatego jachty noszą na dziobie i burtach liczne ślady twardego i bardzo twardego dokowania. Armator wydaje się jednak nie bardzo tym przejmować. Zdecydowanie wkalkulował te uszkodzenia w koszty prowadzenia biznesu i wykazuje anielską cierpliwość co do wszelkich przejawów nieporadności załóg, co czyni atmosferę na przystani miłą, przyjazną i wręcz rodzinną.
Dlatego też śmiało polecamy spróbowanie takiego rodzaju odpoczynku każdemu, nawet kompletnym wodnym żółtodziobom!