Rano okazało się, że nadal jest zimno i pada. Na szczęście ta mało sprzyjająca aura dotyczyła górskich rejonów Bośni. Wraz z utratą wysokości niebo jaśniało, a temperatura powoli pięła się w kierunku 30 stopni (z początkowych 13) . W planie było zwiedzanie Mostaru, ale po drodze podziwialiśmy też piękny kanion rzeki Neretwy, tankowaliśmy wodę i szukaliśmy zerwanej śruby w zakładzie naprawczym. To znaczy moja była zerwana, a szukaliśmy całej :) Obydwie czynności serwisowe były okazją do porozmawiania z dwoma przemiłymi muzułmaninami. Ani właściciel węża z wodą, ani posiadacz skrzynki ze śrubkami nie wzięli od nas ani grosza. Ze względów religijnych nie chcieli też piwa :). Sam Mostar zwiedzaliśmy już parę lat temu, ale dzieci nie pamiętają, więc postanowiliśmy im pokazać to niezwykłe miasto. Choć minęło wiele lat od wojny bałkańskiej, widać tu nadal podziurawione kulami domy. Może celowo są one zostawione, żeby odwiedzający miasto turyści pamiętali o strasznej, niedalekiej przecież przeszłości. Patrząc na miasto dziś, wydaje się, że wojna ta była całkiem bezsensowna(o ile jakakolwiek wojna jest sensowna). W Mostarze żyją obok siebie muzułmanie, katolicy i prawosławni, mają swoje świątynie i zwyczaje i wszyscy równo żyją z turystów, którzy tłumnie zalewają ulice. W porównaniu z rokiem 2009 turystów jest chyba 10 razy więcej i przede wszystkim są to głównie Polacy. Ponieważ uliczki są wąskie (na śródziemnomorską modę) więc zwiedzanie w takim tłumie jest wyjątkowo trudne. Nie zmienia to faktu, że miasto jest piękne, XVI wieczny most nad rzeką Neretwą (a właściwie jego powojenna replika) jest jednym z najbardziej znanych mostów na świecie i na pewno warto tam być.
Odwiedziliśmy też pobliski Blagaj, gdzie rzeka Buna ma swój początek. Ze skalnej groty wypływa w każdej sekundzie tyle metrów sześciennych wody, że chyba właściwiej jest mówić nie o źródle Buny, ale o miejscu przejścia podziemnego przebiegu rzeki w naziemny. Dzisiaj nie było to aż tak spektakularne, bo we wszystkich rzekach i jeziorach Bośni jest wyjątkowo mało wody. Nad brzegiem, pod skalnym urwiskiem, stoi znana Tekija, która kształtem i brakiem minaretu mało przypomina meczet.