Dobiegła końca nasza kolejna, już ósma wymiana domów. Tak samo, jak w każdym poprzednim przypadku, wróciliśmy bardzo zadowoleni, a cała logistyka wyszła idealnie. Jedyna różnica polegała na tym, że wymieniliśmy tylko domy, więc musieliśmy skorzystać z wypożyczalni samochodów. Chyba nawet wyszło nam to na dobre, bo wiele dróg na Krecie, którymi dotarliśmy w różne fantastyczne i niezadeptane miejsca (tych białych na mapie) to skaliste wyboje, na granicy przejezdności. Nie mielibyśmy tupetu, żeby wytłuc po nich czyjś prywatny samochód, a auto z wypożyczali to jednak co innego…
Kreta potrafi zadowolić i zachwycić każdego. Może być typowym wakacyjnym kurortem z hotelami, hotelikami i parasolkami na plaży co widać szczególnie w zachodniej części wyspy, ale pozwoli też odetchnąć od tłumów na kameralnych plażach i w kompletnych odludziach we wschodniej części. Może wymagać sporo wysiłku przy zdobywaniu całkiem wysokich górskich szczytów i przemierzaniu niezliczonych pięknych wąwozów lub zaoferować spokojną wodę do pływania, fale do skoków i zabaw, bądź silny wiatr dla pasjonatów windsurfingu. Co ciekawe fale lub gładka woda oraz silny lub słaby wiatr bardziej zależą nie od chwilowego kaprysu natury, ale od miejsca na wyspie. Są regiony gdzie woda niemal zawsze jest gładka i takie, gdzie ciągle wieje. Co kto woli :)
Bardzo typowe są też liczne tawerny oferujące przeróżne , w większości lokalne specjały na czele z wszelkimi rodzajami grillowanego mięsa. Oczywiście najbardziej klimatyczne i oblegane są te w starówkach miast, najczęściej wokół portów jak w Chanii lub Heraklionie, czy też wokół jeziora w naszym Agios Nikolaos. Ale tawerny są dosłownie wszędzie, nawet po kilka na kupie i to tam gdzie nie ma ruchu turystycznego. Siedzi wtedy w nich jeden czy dwóch lokalsów i coś sączy. Zastanawialiśmy się jakim cudem te lokale się utrzymują.
Nie znaleźliśmy natomiast żadnego fajnego miejsca do ponurkowania z maską i rurką. To znaczy są liczne piękne skaliste zatoczki z krystaliczną, spokojną wodą, ale pod wodą niezbyt ciekawie. Ryb sporo, ale zero roślin i kolorów – kompletna pustynia.
Jeszcze słowo do kamperowców. Tak, Kreta to całkiem dobre miejsce – jest gdzie pojeździć, jest co obejrzeć, jest się gdzie zaszyć. Spotykaliśmy pojedyncze sztuki domów na kółkach, chyba 5 czy 6, z Grecji, Włoch, Słowenii i Niemiec. Kamper szczególnie sprawdzi się w eksploracji wschodniej części, gdzie znacznie gorzej z oficjalną bazą noclegową, za to jest mnóstwo pięknych miejscówek na dziki nocleg. Gorąco zachęcam!