Mieszkamy w L’Estartit, bardzo blisko plaży, co wykorzystujemy do cowieczornych spacerów. Plaża jest niesamowicie długa, piaszczysta, z widokiem na kilka skalistych wysepek, które szczególnie malowniczo wyglądają podświetlone zachodzącym słońcem. Do tego poświata księżycowa na wodzie, krzyk mew i nic nam więcej do szczęścia nie potrzeba. Woda w morzu rześka (podobna do naszego czerwcowego Bałtyku), niemniej dzieci dziś wskoczyły w fale i pluskały się dobre 20 minut. Gorzej było po wyjściu z wody. Właściwie to trzeba było wracać, bo słońce zaszło za chmury i w żaden sposób nie można było odzyskać normalnej ciepłoty. Ale kąpiel zaliczona, a to jak widać dla naszej młodzieży rzecz fundamentalna. W kolejnych dniach było cieplej, więc grono amatorów kąpieli nieco się poszerzyło.