Po trzech dniach niezbyt męczącej podróży dotarliśmy do Livorno. Po bezproblemowym odnalezieniu wcześniej zarezerwowanego promu spod znaku niebieskiego wieloryba, płynnie wjechaliśmy do ładowni. Przeprawa Moby Line do Bastii zajęła 4 i pół godziny. W sumie to nie wiem czemu tak długo, bo brzeg korsykański widać było niemal z Livorno, a przez ostatnie dwie godziny rejsu był na wyciągnięcie ręki. Dobrze wyposażony pokój zabaw umilał czas Oli, która jak zwykle z lubością wspinała się w klatkach, tonęła w kulkach i korzystała z innych dostępnych form wyszalnii. Natomiast Nikodem pogrążył się w lekturze. Oj…, coś się zmieniło od ostatniego rejsu…