Zwiedzanie wioski olimpijskiej w Olimpii to chyba najbardziej wyczekiwana przez Nikodema część naszej wyprawy. Dotarliśmy na miejsce ok. 17, ale upał w dalszym ciągu był nieznośny. Zwiedzaliśmy więc poruszając się od cienia do cienia. Cała wioska zajmuje spory obszar i jak mieliśmy okazje widzieć, w dalszym ciągu prowadzone są prace wykopaliskowe. Najwięcej emocji wzbudził stadion, na którym chłopaki urządzili sobie wyścigi na 100 m. Chcieli pobiec w samych spodenkach (na golasa jakoś nie chcieli) ale, kiedy zdjęli koszulki, rozległ się gwizd i wyległa z budki pani przyzwoitka, która kazała się ubrać. Potem okazało się, że gwiżdże co chwilę, więc widocznie więcej osób miało taki sam pomysł jak my. Oprócz stadionu i wioski wraz ze swoimi świątyniami, można też zwiedzić muzeum, znacznie większe od tego w Epidavros i na pewno ciekawsze. Wieczór spędziliśmy na zakupach, z których dzieci wyniosły pamiątki, zjedliśmy lody i poszukaliśmy sobie zacisznego miejsca do spania przy plaży.
Wstęp (wioska + muzeum) 9EUR/osobę dorosłą, dzieci free.