W okolicy początku pasa startowego od asfaltu odchodzi żwirowa, ale gładka i bezproblemowa droga, która prowadzi do Ogrodów Hipokratesa. Miejsce opisywane jest jako jedno z must see na wyspie, ale my nie jesteśmy zbyt przekonani… Dotarliśmy do jakiejś mało udanej próby rekonstrukcji antycznej greckiej rzeczywistości, coś niby jak skansen, ale bez składu i ładu. Przedmioty mające nie więcej niż 100 lat ustawiono pośród tych 10 razy starszych , groch z kapustą i kompletna mistyfikacja. Ale żeby nie było wszystko na nie, to muszę przyznać, że dzieciom się podobało. Kładły się na łóżkach, w wannie, siadały na toalecie i występowały w teatrze. Na koniec dostaliśmy szałwiowo-tymiankową herbatę – niby gratis (wstęp 4 EUR, dzieci free).