Płytkie słone jezioro przy północnym wybrzeżu nie jest może wyjątkowo urokliwe, ale chcieliśmy go dokładniej obejrzeć nastawiając się na obecność egzotycznego ptactwa brodzącego. No i niby widzieliśmy Flamingi, choć niewiele i jakoś takie mało różowe. Było też kilka kaczek, kilka koni i jeden żółw wodny. Dzieci, początkowo trochę rozczarowane niedoborem fauny, z czasem same zamieniły się w istoty brodzące. Na piaszczystej mierzei ,oddzielającej jezioro od morza , zagnieździli się nieliczni amatorzy równomiernej opalenizny. Po tym mało okazałym safari wylądowaliśmy na plaży w okolicy Marmari, piaszczystej i jednej z lepszych na wyspie.