Wczoraj, po jak zwykle uciążliwym i nudnym początku wyjazdu, dotoczyliśmy się do Klagenfurtu. Dzisiaj opuszczamy autostradę i rozpoczynamy wakacje. Granicę słoweńską przekroczyliśmy na przełęczy Loiblpass (omijając tym samym kilkukilometrowy korek przed Karawankentunnel), a następnie skierowaliśmy się w stronę miasteczka Bled, a właściwie kilka kilometrów dalej gdzie rzeka Radovna wpływa do widowiskowego Kanionu Vintgar. Przy wejściu do wąwozu znajduje się duży bezpłatny parking, za to sama atrakcja niestety wymaga zainwestowania 4 Eur/os (plus za dzieci symbolicznie). Trasa spacerowa poprowadzona jest dołem, po licznych drewnianych kładkach, wzdłuż widowiskowo spienionej rzeki pokonującej liczne kaskady i bystrza. Wszystko szumi i huczy, a echo odbijające się od skalnych ścian zamienia te relaksujące dźwięki w miły dla ucha łomot. Fantastyczne miejsce na przerwę w podróży, choć w sierpniową sobotę trzeba było pogodzić się z tłumem innych chętnych do obejrzenia tego cudu natury.
Popołudnie spędziliśmy na spacerze wokół jeziorka w samym Bledzie. Oglądaliśmy miłe, ale na pewno nie powalające widoczki i, z dużym zaskoczeniem, próbowaliśmy wymyślić co sprawia, że miejsce jest tak oblegane przez obcokrajowców. Jak mało gdzie , nad brzegiem słyszeliśmy chyba wszystkie języki świata.